11:00

Denkuję kolorówkę

Cześć wszystkim! 

Pomyślałam, że dzisiaj pokażę Wam kosmetyki do makijażu, które chciałabym zdenkować w pierwszej kolejności. Towarzyszą mi już od jakiegoś czasu i nie ukrywam, że część po prostu już mnie lekko męczy. Staram się też zminimalizować ilość posiadanych kosmetyków, bo odczuwam zmęczenie przesytem. Tak jak kiedyś uważałam, że trzeba mieć dużo, tak teraz bliżej mi do minimalizmu w temacie kolorówki.

Jeśli chodzi o cienie do powiek, to póki co koncentruję się na dwóch paletach i jednym pigmencie z Bell. Cały ten zestaw daje mi nieograniczone pole do popisu, z którego niestety nie umiem skorzystać, ale i tak staram się kombinować. Każde denko w paletach bardzo mnie cieszy, bo widzę wtedy, że jednak ich zakup miał sens. Ogólnie produkty te sprawdzają mi się dobrze. Paletka z MUR posiada 32 cienie, które pozwalają nam wyczarować makijaże idealne zarówno na dzień jak i na noc. Oprócz tego są bardzo fajnie napigmentowane. 

Zużywam też tusze. Nie wiem jakim cudem, ale mam w użyciu chyba 4 produkty tego typu i każdy pozostawia wiele do życzenia. Ten z Revers jest słaby. Nie uzyskamy dzięki niemu fajnego podkręcenia rzęs, a jedynie delikatny, codzienny efekt. Tusz z Lovely też mnie rozczarował, chociaż po kilku tygodniach od otwarcia zachowuje się lepiej niż na początku. Można powiedzieć, że coś tam daje, ale i tak pozostawia to wiele do życzenia. 

Staram się też zużyć eyelinery, ale idzie mi to bardzo ciężko. Coś ostatnio nie mam chęci na kreski. Trzeba jednak przyznać tym kosmetykom, że są fajne. Jeden to mój hit od wielu lat z Wibo, a drugi to rzecz złapana na próbę z Bell w pięknym kolorze.

Nie może zabraknąć czegoś do twarzy :) Od dobrego roku denkuję bronzer z Lovely w kształcie czekoladki. Póki co większego zużycia nie widać, ale nie jest to też kosmetyk, po który sięgam za każdym razem. Lubię się z nim, bo jest bezpieczny w użyciu. Nie tworzy brzydkich plam, a efekt można stopniować. 

Czasem decyduję się też na róż, głównie w dni, kiedy jestem nie wyspana, a tych na serio nie brakuje. To maleństwo kupiłam akurat niedawno, bo takiego kosmetyku akurat mi brakowało. Na pierwszy rzut oka jest w porządku.


No i podkłady :) Ten z Alterry udało mi się parę dni temu zużyć i wiem, że więcej do niego nie wrócę. Był kiepski, słabo krył, podkreślał suche skórki, rolował się i znikał na momencie. Plus taki, że nie kosztował dużo. Jego przeciwieństwo stanowi podkład z Maybelline, mój ulubieniec od 3 czy 4 lat. Lubię go za krycie, za idealny dla mnie kolor, za to, że jest lekki i nie tworzy efektu maski. Od czasu do czasu go zdradzam, ale i tak wiem, że w razie czego jest moim pewniakiem.

6 komentarzy:

  1. ale powiem Ci szczerze, ze tez jestem za minimalizmem. ja sie ograniczam do swoich ulubionych kosmetykow i to mi wystarcza :) okej, mam 3 tusze do rzes... ale reszta to na prawde, moge policzyc na palcach jednej reki :D pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki za realizację planu :) Też jestem za minimalizmem, nadmiarem dzielę się z innymi :D

    OdpowiedzUsuń
  3. gratulacje podjęcia wyzwania i wytrwałości :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Też wytypowałam kilka produktów z kolorówki, które chcę zużyć w najbliższym czasie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. jeny mam to samo! zużywam kolorówkę na potęgę co jest w sumie teraz ciężkie, bo wiadomo że jak siedzę w domu to mi się nie chce za bardzo działać i malować bo po co... a najgorzej potem to zmywać haha ale ztuszmai też tak mam.. ostatnio miałam 3 tusze otwarte i każdy mnie tak wkurzał, że stwierdziłam koniec, niet... wywalam bo nie będę się męczyć

    OdpowiedzUsuń
  6. Mega mnie cieszy każdy zdenkowany produkt do makijażu ;) Obecnie mam chyba z cztery tusze pootwierane, jak nie pięć - nie wiem, co mnie napadło :P

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za to, że jesteście! Jeśli jesteś anonimem podpisz się imieniem lub przezwiskiem, będzie mi łatwiej odpowiedzieć. Proszę mnie nie zapraszać do wymian na obserwatorów i na blogi, bo zacznę gryźć.

Copyright © 2016 Staram się ogarnąć , Blogger