Hej Kochani!
Skończyliśmy #7dni7sukienek, więc zaczynamy tydzień wypełniony kosmetykami. Dzisiaj przychodzę do Was z kilkoma ulubieńcami, a raczej z kosmetykami, które po prostu w porządku się u mnie sprawdziły. Pojawi się kilka nowości, które z przyjemnością powoli zużywałam i kilka już wcześniej omawianych przeze mnie produktów.
Zacznijmy od włosów. W październiku namiętnie używałam szamponu z Dove. Okazał się być wydajny (dotarła do mnie połowa, a i tak starczył na długo), a poza tym dobry dla moich włosów. Nie plątał ich, nie podrażnił skóry głowy, nie wywołał nigdzie uczuleń, ani nie obciążał. Po myciu włosy były przyjemne w dotyku i dobrze oczyszczone.
Maska mari Cosnature trochę czekała na swój debiut, ale w końcu zdecydowałam się po nią sięgnąć. Potwierdziła się rzecz, którą powtarzałam już wcześniej - moje włosy lubią się z awokado. Maska sprawiła, że włosy były miękkie, lśniące i prezentowały się na zdrowsze niż są w rzeczywistości. Maskę bez problemu można spłukać, a włosy po użyciu nie są obciążone. Trzymałam ją różnie. Czasem dosłownie 2 minutki, czasem 20.
Wodę toaletową Beyonce Heat kupiłam spontanicznie. Do tej pory jestem wielką fanką zapachu Heat Rush. Ten wzięłam z ciekawości, jak się u mnie sprawdzi. Zapach jest przyjemny, nie za mocny, idealny właśnie na jesień, ale... nie jest zbyt trwały. Utrzymuje się może ze 2-3 godziny, jednak należy wziąć pod uwagę to, że są to perfumy za mniej niż 20zł.
No i moje trzy ulubione szminki na jesień. Pierwsza to Rimmel, druga Makeup Revolution i trzecia Essence. Dwie pierwsze są typowo bordowe, ta z Rimmel dodatkowo daje lekki błysk na ustach. Ta z Essence utrzymana jest w lekko brązowym kolorze i daje naturalny efekt na ustach. Są raczej średnio trwałe, schodzą podczas jedzenia i picia, ale uważam to za normalny fakt. Nie przesuszają ust i nie podkreślają suchych skórek. Przyznajcie, że ich kolor jest najlepszy na obecną porę roku.
Na koniec maseczka i balsam do ust. Maseczka sprawdziła się u mnie bardzo dobrze, chociaż miałam pewne obawy co do niej. Trzymałam ją około 15 minut, a potem zmyłam przy pomocy gąbeczki. Ten sposób jest jednak najlepszy, jeśli chodzi o usuwanie maseczek z twarzy. Po użyciu cera zostaje delikatna i odświeżona, wydaje mi się też, że poprawia się jej stan nawilżenia. Nie zapycha i nie uczula, no i nie wywołuje efektu pieczenia na ustach.
Po balsam sięgam sporadycznie, głównie przed wyjściem na dwór, kiedy muszę przemieszczać się na pieszo. Lekko natłuszcza i nawilża usta, dzięki czemu nie pękają. Ma lekki, czekoladowy zapach. Co najważniejsze dla mnie, wystarczy cienka warstwa, która nie wygląda źle na ustach. Nie cierpię takiej śliskiej warswy, jaką zostawiają niektóre balsamy.
Znacie przedstawione przeze mnie produkty? Co o nich myślicie?
Pozdrawiam serdecznie!
Nie używałam niczego z w/w, bardzo ciekawią mnie produkty Cosnature, muszę je w przyszłości wypróbować :) A tak btw., robiąc porządki w sobotę znalazłam szminkę z Rimmela z tej serii kupioną kilka lat temu na promo w Rossmannie - też jest w podobnie ciemnym kolorze, coś a la fiolet :)
OdpowiedzUsuńLubię zapachy Dove :)
OdpowiedzUsuńnie miałam z żadnego z tych produktów:) ładne odcienie pomadek:)
OdpowiedzUsuńMam chyba ten sam kolor pomadki Essence :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nic z tych produktów :)
OdpowiedzUsuńpodobają mi się kolory szminek :)
OdpowiedzUsuńwooow, all products seems to be awesome :D
OdpowiedzUsuńlove the lipstick colors :D
I'm new GFC follower. Hope you can follow me back <3
NEW REVIEW POST | OMG!!! Unforgettable INEXPENSIVE CLEANING BRUSH :o
Instagram ∫ Facebook Official Page ∫ Miguel Gouveia / Blog Pieces Of Me :D
Please, VOTE FOR ME
Piękne szminki :) Do Ciebie też szampon doszedł rozlany?
OdpowiedzUsuńMam ten szampon i maskę do włosów, ale jeszcze ich nie używałam :)
OdpowiedzUsuńTa maseczka wygląda bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy odżywka również u mnie się sprawdzi.
OdpowiedzUsuńCosnature! Uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuń