Cześć!
Jesienne klimaty przytłoczyły mnie zdecydowanie zbyt bardzo i zachęciły do tego, abym popołudnia spędziła na bezmyślnym gapieniu się w ekran. Może i fajnie, ale na krótko, bo nie chcę, żeby kolejne tygodnie upłynęły mi pod znakiem internetów. Chyba szkoda mi życia i tych kilku tygodni przed 25. urodzinami. Serio, zaraz stuknie mi ćwierćwiecza.
Przede mną w miarę miły weekend. Sobotę spędzę w Warszawie na ekocudach. Od kilku miesięcy wybierałam się na to wydarzenie, ale cały czas w głowie wyrzucałam sobie, że udział w tej imprezie skomplikuje mi masę spraw - finanse, pracę, odpoczynek. W końcu jednak powiedziałam sobie, że nie mogę wiecznie szukać powodów, by czegoś NIE ZROBIĆ tylko właśnie, żeby ZROBIĆ.
Dzisiaj znowu prezentuję się Wam w kapeluszu. Zdecydowanie go lubię, bo sam w sobie sprawia, że nawet najprostsza stylizacja nabiera fajniejszego sznytu. Jak widać postawiłam na minimum koloru i totalny brak udziwnień. Bordowa bluzka to mój ostatni łup z second handu i w zasadzie należy do mojej mamy. Spódniczkę kupiłam parę lat temu za jakąś śmieszną kwotę w New Yorkerze. Sklep ten cieszy się raczej kiepską opinią, ale mnie udało się kupić parę rzeczy, które służą mi już całkiem długo.
spódniczka - New Yorker
bluzka - second hand
płaszcz - bonprix
buty - CCC
torebka - second hand
Pozdrawiam serdecznie!
Ta spódniczka jest świetna, to prawda- NewYorker ma raczej rzeczy średniej jakości, ale da się tam trafić perełki, które wytrwają długo. Śliczna stylizacja!
OdpowiedzUsuńhttps://ysiakova.blogspot.com
Śliczne zestawienie :) Wpadła mi w oko torebka. Muszę poszukać coś podobnego mamie pod choinkę :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ta stylizacja ;)
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądasz w kapeluszu, spódniczka śliczna :)
OdpowiedzUsuńBordowy kolor idealny na jesień, prosto i klasycznie, czyli najlepiej.
OdpowiedzUsuńCzerń przełamana kolorem super :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny płaszczyk :)
OdpowiedzUsuńhmm.. finally she realize that hot boots are very important to be sexy :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny płaszczyk, szkoda, że Ekocuda, nie ma w Krakowie :( bardzo przyjemny wpis. I czekam na relację z Warszawy :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądasz, cudowny płaszczyk :) Oj, coś wiem na temat stuknięcia granicy ćwierćwiecza.. niby nic się nie zmienia, ale to jednak jest jakaś "granica". Super jednak, że znalazłaś powody, by jechać na Ekocuda, a nie, by z tej okazji nie skorzystać :) Tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńPięknie :)
OdpowiedzUsuńsuper wyglądasz, z uśmiechem zawsze do twarzy :)
OdpowiedzUsuń