Hej!
Kilkanaście lat temu myśląc "kobieta" od razu wyobrażałam sobie damę na szpilkach popijającą białe wino, ubraną w piękną sukienkę podkreślającą jej walory i czekającą aż jej wybranek wręczy jej kwiaty. Dodatkowo wiedziałam, że "kobieta" nie przeklina, dba o dom, gotuje z uśmiechem i ogląda komedie romantyczne. Wydaje mi się, że wszelkie programy telewizyjne sprawiły, że w mojej młodej jeszcze wtedy głowie powstał właśnie taki obraz. I gdzieś tam podświadomie za nim goniłam. Czułam się źle wychodząc z domu bez makijażu i cały czas sądziłam, że mam czekać na to, aż mężczyzna będzie mnie zaskakiwał drobnymi gestami. Z czasem okazało się, że to wyobrażenie nie ma w 100% pokrycia w rzeczywistości. Uważam się za kobietę z krwi i kości, ale często zamiast wina stawiam na dobre piwo, zamiast romansu wolę klasyczną komedię. Gotować lubię, ale mój partner robi to lepiej, więc często przekazuję mu pałeczkę.
Dzisiaj śmiało stwierdzam, że zamiast gonić za dziwnym ideałem, którego i tak nikt nie doścignie, lepiej skupić się po prostu na tym, aby być lepszą wersją siebie. W spodniach czy sukience, nie robi to większej różnicy.
Mimo wszystko sama najlepiej czuję się w spódnicach, są one po prostu dla mnie wygodniejsze i praktyczniejsze. Na serio! Pamiętam, że kiedyś mama zawsze na podróż polecała mi założyć najzwyklejsze spodnie, bo gwarantują komfort, ale jakoś nigdy tego "komfortu" nie odczułam. Dopiero jak zaczęłam podróżować w spódnicy/sukience zrobiło mi się lepiej.
Dzisiejszy strój powstał w zasadzie dzięki spódnicy. Upolowałam ją jakiś czas temu w New Yorkerze za coś około 25zł. Szukałam wtedy rękawiczek, a wyszłam ze sklepu z kolejną spódnicą. Spodobało mi się to, że jest taka przewiewna, delikatna i w kwiaty. Oczywiście najpierw pomyślałam, że będzie musiała poczekać do lata, ale potem doszłam do wniosku, że fajnie sprawdzi się z golfami i botkami na obcasie. No i faktycznie, całość przypadła mi do gustu. Żeby nie było zbyt ponuro, ubrałam na siebie różowy płaszcz. Uwielbiam go za skład (75% wełny) i prosty fason.
Pozdrawiam serdecznie!
Śliczna spódnica :)
OdpowiedzUsuńTroszeczkę taki wiosennie :) Pięknie :)
OdpowiedzUsuńPłaszcz petarda! Ktoś tu wygląda na bardzo szczęśliwego :)
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś miałam podobny obraz kobiety, wszystko przez filmy i książki... Na szczęście już wyrosłam z niego. A spódnica bardzo fajna :)
OdpowiedzUsuńPrzez te lektury, romansidła kobiety zatraciły pewność siebie czekając na cuda z bajki. Masz rację, trzeba się akceptować, to bardzo dużo nam pomaga. Moja krew, ja też wolę spódnice i sukienki nawet w podróży :)
OdpowiedzUsuńSpódnica ładnie współgra z płaszczykiem. :)
OdpowiedzUsuńPiękny ten płaszczyk no i oczywiście spódnica, ja osobiście wolę spodnie ale czasami można mnie zobaczyć w spódnicy :).Ślicznie zdjęcia
OdpowiedzUsuńJa akurat lepiej czuję się w spodniach, ale ta spódnica bardzo mi się podoba. No i kolor płaszcza! Od razu poprawia nastrój w smutne, deszczowe dni:)
OdpowiedzUsuńKiedy będzie nowy vlog? ��
OdpowiedzUsuńSpódnica jest piękna :D
OdpowiedzUsuńbardzo ładna spódnica i cały zestaw :)
OdpowiedzUsuń