09:33

Czerwona góra i spódnica z second handu


Cześć Kochani!
Chyba muszę poprosić kogoś o pilnowanie mnie z wstawianiem wpisów, bo zdjęcia wiszą już trzy dni, a tekstu brak :) Ale w końcu nadrabiam.
Mam za sobą bardzo fajny czas. W weekend byłam na rodzinnej imprezie, odwiedziłam kilka sal weselnych, a w niedzielę przeżyłam super niespodziankę, jaką zaplanowała dla mnie siostra. A niespodzianka przewidywała sesję zdjęciową i grilla z masą gadżetów. Zaskoczyło mnie to strasznie i czerpałam tym większą przyjemność z tego, im więcej szczęścia widziałam na twarzy siostry.


Jestem też z siebie dumna, bo coraz bardziej wychodzę ze swojej strefy komfortu. Dzwonię sama, żeby umówić się na spotkanie, mówię głośno o swoim zdaniu i proszę Kubę, żeby zrobił mi zdjęcia. Możecie stwierdzić, że to drobiazg, ale... dla mnie to spore kroki. O moim strachu przed pewnymi rzeczami opowiedziałam w filmie KLIK, więc jeśli ktoś ma chęć, to zapraszam do obejrzenia.


Jakiś czas temu wybrałam się spontanicznie do lumpeksu i wyszłam z ubraniami, z których na spokojnie mogę stworzyć masę zestawień. Jedną z tych rzeczy jest właśnie ołówkowa spódnica. Chyba nie muszę nikogo przekonywać, jak bardzo jest uniwersalna. W zasadzie nieważne co do niej dobiorę, całość i tak ma ręce i nogi. Tym razem dobrałam do niej czerwoną górę, która z pewnością zwraca uwagę i brązowe dodatki. W zestawieniu czułam się na serio świetnie :)










9 komentarzy:

Bardzo dziękuje za to, że jesteście! Jeśli jesteś anonimem podpisz się imieniem lub przezwiskiem, będzie mi łatwiej odpowiedzieć. Proszę mnie nie zapraszać do wymian na obserwatorów i na blogi, bo zacznę gryźć.

Copyright © 2016 Staram się ogarnąć , Blogger