19:18

Nie nadążam


 
Cześć wszystkim! 
Pożalę Wam się, że ostatnio nie nadążam. W ciągu dnia zajmuję się typowymi obowiązkami, jak gotowanie, pranie, sprzątanie, ogarnięcie dzieciaków i przy okazji chcę coś wycisnąć dla siebie. Do tej pory nagrywałam, czytałam książki i czasem "zamykałam się" w kuchni, żeby upiec coś smacznego. W zeszłym tygodniu pomyślałam, że wrócę do ćwiczeń. Moje ciało mnie rozczarowuje, nie czuję się ze sobą dobrze, więc doszłam do wniosku, że zamiast biadolić, czas wziąć się za siebie. I... szybko okazało się, że nie ogarnę wszystkiego. 

I w sumie... zaczęłam się zastanawiać, czy muszę wszystko ogarnąć. Czy faktycznie powinnam mieć 20 zainteresowań, każdemu się oddawać, a przy okazji dbać o dom i rodzinę? Nie można też pominąć w tym wszystkim dbania o siebie i snu. Niestety żyjemy w takich czasach, kiedy ważny jest sukces, pęd i pięcie się w górę. Co chwilę zmieniamy pracę, biegamy na siłownię, medytujemy, czytamy to, co obecnie jest na topie, oglądamy to, co wszyscy, żeby móc uczestniczyć w rozmowie i... nagle pojawia się myśl PO CO. 


Mnie samej ten pęd i wyścig pod hasłem "więcej, lepiej, szybciej" nie kręci. Czasem niestety biorę w nim udział, bo napatrzę się na dziewczyny, które bez większego problemu ogarniają tyle dziedzin życia i mam wrażenie, że znajdują jeszcze czas na relaks i podzielenie się tym wszystkim ze światem. Potem... dochodzi do mnie to, że takie życie nie istnieje na serio, że nie da się być wiecznie uśmiechniętym robotem. I odpuszczam. Dostaję od obserwatorów sporo ciepłych słów odnośnie tego, że jestem super zorganizowana. Nie jestem! Serio. Organizują mnie córeczki. I nie robię wszystkiego perfekcyjnie. Często leżą u nas porozrzucane zabawki, ubrania czekają po 5 dni na wyprasowanie, a okna... pewnie poczekają do świąt. Myślę jednak, że te szczegóły nie świadczą o moim poczuciu szczęścia i spełnienia. 


Kiedyś raczej dominował taki model, że właśnie na pierwszym miejscu powinny być obowiązki domowe - obiad z dwóch dań, codziennie wytarte podłogi, odkurzone dywany, a cała reszta jakby przestawała się liczyć. Dla mnie priorytetem jest jednak rozwój dzieciaków. Wspierają je w tym np. puzzle, o które nie rzadko się potem potykamy, bo Lila w którymś momencie widzi super zabawę w rzucaniu nimi. Chcę też, żebyśmy mogli po prostu być razem jako rodzina. Nie zapominam w tym wszystkim o sobie, bo jednak uważam, że w pełni zasługuję na to, aby być dla siebie dobra. Dlatego też wieczorem zamiast nadrabiać zaległości w prasowaniu czy układaniu naczyń wolę poczytać. 


Kto wie, może kiedy dziewczynki przestaną być tak absorbujące, pójdę na kurs albo zacznę robić coś innego. Ale póki co stawiam na zdrowy minimalizm. Nie chce mi się ścigać, wolę poleżeć na kanapie i pogadać w tym czasie z siostrą albo wyjść z familią na spacer. Przyznam się Wam jednak szczerze, że odpuszczanie wcale nie przychodzi mi z łatwością. 




10 komentarzy:

  1. Dobrze, że twoim priorytetem jest rozwój dzieci, ale wśród licznych obowiązków trzeba też znaleźć trochę czasu dla siebie i tego co lubi się robić samemu :)
    Bardzo ładne zdjęcia! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciężko czasem połączyć pracę zawodową, obowiązki domowe, znaleźć czas na relaks i rozwijanie pasji ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też nie nadążam i wcale się tym nie przejmuję. Nie chcę brać udziału w tych wyścigach życia na pokaz ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu nie jesteś zadowolona ze swojego ciała? Po dwóch ciążach wyglądasz zdecydowanie lepiej, niż niejedna kobieta bez dzieci. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana po pierwsze - pięknie wglądasz :) Po drugie, ja Cię doskonale rozumiem. I uwierz jesteś naprawdę dobrze ,,ogarnięta" ! Ja sobie aż tak nie radzę, nie gotuje tyle i nie umiem połapać wszystkiego. Chciałam kiedyś nagrywać, być bardziej aktywcna w social mediach. Niestety,nie daje rady z tym wszystkim. Kiedyś się przejmowałam, teraz mam to w dupie. A najgorsze jest to, że mam za dużo marzeń a za mało czasu

    OdpowiedzUsuń
  6. Też uważam że w sumie czas dla dziecka liczy się najbardziej. A prasuje to raz na tydzień, jedną bluzkę która tego potrzebuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem czy to Cię w jakikolwiek sposób pocieszy, ale też z niczym się nie wyrabiam i to od dawna ;) Doba powinna mieć co najmniej 30 godzin ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak to jest przy dzieciach, wiecznie jest COS DO ZROBIENIA.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetna sukienka, fajne kolory :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za to, że jesteście! Jeśli jesteś anonimem podpisz się imieniem lub przezwiskiem, będzie mi łatwiej odpowiedzieć. Proszę mnie nie zapraszać do wymian na obserwatorów i na blogi, bo zacznę gryźć.

Copyright © 2016 Staram się ogarnąć , Blogger