18:22

Lipcowe denko


Dzień dobry,
pora na kolejne denko. Staram się w miarę regularnie przygotowywać tego typu wpisy, żeby nie zaśmiecać łazienki. Dzisiaj zaserwuję Wam sporą dawkę średniaków, kosmetyków, które używałam tylko dla samego zużycia. Nie zabraknie jednak i fajnych pozycji.


Żele i szampony płyną u mnie jak woda. Schodzi ich sporo, bo i sporo osób z nich korzysta. Ja i siostra uwielbiamy kąpiele/prysznice ze sporą dawką pachnącego kosmetyku.
Żel z Avon stał dosyć długo, aż w końcu zlitowałam się nad nim i go wykończyłam. Zalicza się do grona fajnych kosmetyków. Ładnie pachnie, jest względnie wydajny, nie uczula. I tyle. Albo aż tyle. Staram się jednak pożegnać z tą firmą. Nie do końca pasuje mi ich polityka.

Żele z Lidla odkryłam dopiero w tym miesiącu. Nie spodziewałam się, że tak pozytywnie mnie zaskoczą. Ceny mają niewiarygodnie niskie i to za duże opakowania. Pachną wspaniale, a przy tym nie uczulają. Nie zrobiły mi nic złego. Co do wydajności to także nie mam się na co skarżyć. Polecam.

Żel Cadum pewnie będzie dla większości czymś absolutnie nowym. Dostałam go od cioci z Francji. Myślałam, że zaskoczy mnie czymś extra, ale tak się nie stało. O taki żel do mycia bez rewelacji.

Żel BeBeauty to także typowy średniak, bo niczym mnie nie uwiódł, a żele zwykle mają przewagę, bo zawsze mogą wybronić się zapachem. Ten się nie wybronił.

Na koniec żel Balea, o którym wspominałam już wcześniej. Mój absolutny faworyt w tym gronie. Zadowala mnie jeśli chodzi o zapach, konsystencję, wydajność, cenę. Tylko dostępność uznaję za minus, bo w Polsce niestety nie jest dostępny.


Szampony to kolejne kosmetyki, których zużywam na hektolitry. Uwielbiam produkty do pielęgnacji włosów i właśnie w tym temacie jestem szczególnie wymagająca. Jeśli coś się u mnie nie sprawdza, to wiem, że do tego nie wrócę i tyle. Zaznaczę może, że nie oczekuję od szamponów żadnych dodatkowych kwestii pielęgnacyjnych jak odbudowa, bo moim zdaniem szampony nie są do tego przeznaczone. Mają porządnie oczyścić włosy i skórę głowy, ale jednocześnie nie wpłynąć na nie negatywnie, czyli nie podrażniać, nie obciążać i nie plątać.

O szamponie L'biotica pisałam przy okazji ulubieńców. Nie spisał się u mnie, nad czym okropnie ubolewam, bo samą markę kojarzę z samych dobrych produktów. Nie zniechęcam Was jednak do niego, bo z tego co wiem, na masie osób zrobił super wrażenie.

Szampon Nivea 2 w 1 to przeciętniak jakich wiele na rynku. Dobrze myje, nie podrażnia, nie obciąża włosów, nie plącze ich jakoś szczególnie. Mam zastrzeżenia co do tego 2w1. Nie lubię tego typu produktów, bo wiem, że na którymś polu zawiodą. Tutaj zawiodła część odżywkowa. Zawsze dodawałam do tego produktu jakąś maskę, czy olejek.

Szampon Isana przeznaczony jest do włosów blond, jednak mimo wszystko postanowiłam pomóc siostrze (która jest blondynką) w jego opróżnieniu. Szampon dobrze domywał włosy, a przy tym ich nie obciążał. Miał fajną konsystencję - rzadką, ale nie taką, która zaraz spływa nam z ręki. Nie podrażnił skóry głowy ani nie wywołał żadnego uczulenia w okolicy szyi, co jest dla mnie istotne, bo kilka szamponów wywołało już ten efekt. Dostępny tylko w Rossmannie. Na promocji dostaniecie go za coś około 5zł.

Szampon Garnier również fajnie się u mnie sprawdził, jednak nadal pozostaje w tyle w stosunku do tej wersji z awokado. Dobrze mył włosy, radził sobie także z dodatkowymi kosmetykami, które od czasu do czasu na nie nakładam. Włosy po umyciu nie były obciążone, a skóra głowy podrażniona.


Peelingu z Joanny nie zużyłam po prawdzie do końca, ale stoi nieruszany od dłuższego czasu, więc postanowiłam się go w końcu pozbyć. Jak się sprawdził? W porządku. Marka Joanna robi jak dla mnie najlepsze peelingi, bo ani nie są szczególnie delikatne, ani też za słabe. Nie wywołują reakcji alergicznych. Po użyciu miałam przyjemną w dotyku, wyraźnie oczyszczoną buźkę. Polecam!

Mleczko z Sylveco również zalicza się do produktów, które z czystym sumieniem polecam. Super zmywa makijaż, jest delikatny, ale skuteczny. Uwielbiałam kończyć z nim dzień, bo miałam świadomość, że zadziała na moją skórę tylko pozytywnie.


 Perfumki Adidas pojawiają się na mojej toaletce co jakiś czas. Lubię ich używać w typowy dzień. Pachną ładnie, nie uczulają, ich cena w żadnym wypadku nie odstrasza. Trwałością jak wiadomo nie powalają, ale nie ma też tragedii. Myślę, że jak na swoją cenę to są jak najbardziej ok. Zapach jak najbardziej mi odpowiada. Myślę, że ciężko znaleźć osobę, która nigdy w życiu na zapach Adidas się nie skusiła. Dostępne są w kilku wersjach np. w Rossmannie.

Płynna, matowa pomadka w płynie od Wibo to prawdziwa petarda. Trwała, trzyma się około 4-5 godzin. Jak zaczyna się ścierać to równomiernie, więc nie musicie się bać o niepożądany efekt. Kolorów nie mamy zbyt wiele do wyboru, ale znajdziemy same tzw. klasyki. Ja mam zarówno brąz, róż, jak i czerwień. Efekt matu jest fantastyczny. Pomadka delikatnie przesusza usta, ale nie jest to jakieś okropne uczucie. Pomadka kosztuje około 11zł, a jest prawdziwą perełką. 



Dorzucam jeszcze zdjęcie mydełka w płynie, które fajnie pachnie, jednak nie będę się rozwodzić na jego temat i jedną z moich ulubionych maseczek Rival de Loop. O maseczkach powstanie jednak oddzielny wpis.

To wszystko jeśli chodzi o moje lipcowe denko. Znacie te produkty? Co o nich myślicie? Polećcie mi też proszę jakieś fajne tradycyjne lakiery do paznokci. Porzucam na jakiś czas hybyrydy, a jednak zależy mi na tym, aby pazurki ładnie się prezentowały.

Pozdrawiam serdecznie! 

22 komentarze:

  1. Dużo produktów znam i przyznam szczerze, że większość to typowo sezonówki - czyli świetnie sprawdzają się na wiosne/lato :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że szampon L'biotica się u Ciebie nie spisał. Ja uwielbiam ich Oleokrem i teraz kupiłam pierwszą maskę do włosów marki. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie złota Iana dobrze działała :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Osobiście bardzo lubię te peelingi z Joanny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sporo tego. Kilka produktów znam :) Peelingi Joanny bardzo lubię, z Isany mam maseczkę do suchych włosów i daje radę, pomyślę też o szamponie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. trochę tego jest:) peelingi z Joanny używam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię żel Balea o tym zapachu ♥ Peelingi Joanny też znam, ale mocno jakoś nie przepadam za nimi :D Z adidasa miałam fioletową wersję, ale tą niebieską też wąchałam i podobała mi się, myślę że kupię niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak dużo kosmetyków, a ja nie miałam żadnego z nich. Znaczy się miałam, ale np. w innej wersji kolorystycznej albo coś podobnego. Po perfumy z Adidasa również sięgam od czasu do czasu. Lubię ich delikatne zapachy.

    OdpowiedzUsuń
  9. super jest ta pomadka od Wibo <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam to mleczko z Sylveco! Jest rewelacyjne :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo lubię szampony z Garniera, tego również używałam, ale jednak akurat ten nie przypadł mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo lubię peelingi Joanny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Lubię żele Balea i BeBeauty :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Lubię ten peeling z Joanny, ponieważ oprócz fajnego działania ma równie fajny zapach :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  15. Udało Ci się wykończyć pomadkę matującą :O też ją bardzo lubię, ale niestety używam sporadycznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam ją, więc swego czasu miałam ją codziennie na ustach

      Usuń
  16. Miałam kiedyś ten zapach :)

    OdpowiedzUsuń
  17. W większości znam te produkty, ale Garnier nie służy moim włosom, teraz zwłaszcza kiedy mam problem ze skórą głowy takie zwykłe szampony nie są dla mnie. Sylveco mnie nie przekonuje mimo wielu prób używaniach ich produktów.

    OdpowiedzUsuń
  18. Dużo się słyszy teraz o Balea i to właśnie dobrych opinii :D Kuszące...

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za to, że jesteście! Jeśli jesteś anonimem podpisz się imieniem lub przezwiskiem, będzie mi łatwiej odpowiedzieć. Proszę mnie nie zapraszać do wymian na obserwatorów i na blogi, bo zacznę gryźć.

Copyright © 2016 Staram się ogarnąć , Blogger