Cześć!
Do tego wpisu zbierałam się w sumie od dawien dawna, ale cały czas coś mnie powstrzymywało. Chciałabym dzisiaj pogadać z Wami o... prywatności. Już kilkakrotnie spotkałam się z opinią, że obecnie ludzie nie potrafią dbać o swoją prywatność, że pokazują wszystko, co się tylko da i jeszcze czerpią z tego przyjemność. Sama nie jestem zwolenniczką pokazywania wszystkiego, bo... może to być niebezpieczne. Chociażby pokazywanie domu, drogich sprzętów. Nigdy nie wiemy, czy nie skusimy tym potencjalnych złodziei. Nie jestem zwolenniczką pokazywania dzieci, zwłaszcza takich małych. Nie uważam jednak, aby prezentacja w internecie kosmetyku czy ubrania była czymś złym. Czemu? Powiem Wam szczerze, że ja w blogerkach widzę pewnego rodzaju koleżanki, które relacjonują mi, jak sprawdziła się u nich szminka, czy nie rozczarowała ich książka, co sądzą o filmie. Myślę, że nie jedna z nas porusza tego typu tematy podczas babskich spotkań. To normalne. Tak samo postrzegam właśnie opisywanie różnego typu produktów na blogach. Te wpisy są po prostu pomocne.
Okey, a co z wpisami o przekonaniach, o doświadczeniach, o wzlotach i upadkach? Czy to przypadkiem nie jest obnażanie siebie w internecie. Długo myślałam, że tak. Długo też sądziłam, że co nasze doświadczenia innych interesują. Zmieniłam jednak zdanie, kiedy zaczęłam takie "roznegliżowane" blogi czytać. Zauważyłam wtedy, że one także są pomocne, bo można się na cudzym doświadczeniu wiele nauczyć. Można pokazać innym, jakich błędów nie robić, a z czym lepiej zaryzykować. Dla niektórych wpisy tego typu bywają także oczyszczające, bo czytają o swoich problemach, ale z perspektywy innej osoby. Mnie bardzo pomaga blog Ania Maluje.
Piszę o tym wszystkim, bo chciałabym przemycić na bloga więcej prywaty. Myślę, że śmiało mogę, bo po pierwsze chcę pomóc, a po drugie zawsze marzyłam, aby blog był dla mnie takim wyjściem na kawę z przyjaciółką. Lubię to, że moja strona jest raczej lokalna niż globalna, bo dzięki temu panuje tutaj fajna atmosfera :)
Nie zapomniałam o stroju :) Ostatnio dostałam masę komplementów za to, że stawiam na sukienki, więc zakładam je jeszcze chętniej. Dzisiaj pokazuję się Wam w second handowym nabytku. Sukienkę znalazłam na wyprzedaży za złotówkę. Od razu skojarzyła mi się z wakacjami właśnie przez paski i kolory. Wypatrzyłam ją któregoś chłodnego miesiąca, więc tym bardziej musiałam ją kupić. Dorzuciłam do niej kamizelkę fruwajkę. Lubię ją nosić, wydaje mi się, że zawsze dodaje stylizacjom smaczku. Buty pokazywałam już wielokrotnie i pamiętam, że Wam się podobały :) Możecie też dzisiaj zobaczyć moje nowe kolczyki tukany.
sukienka - second hand
kamizelka - Reserved
buty - no name
torebka - Pepco
bransoletki - no name
kolczyki - Promod
Pozdrawiam serdecznie!
W sumie to też jestem przeciwna pokazywaniu dzieci w internecie. Zdjęcia mojego syna udostępniam tylko wąskiej grupie osób które sama obserwuje. Niestety teraz są czasy że w internecie jest wszystko. Nawet jak sama nie wrzucę swoich zdjęć to może to zrobić ktoś z rodziny czy znajomych i czy warto wtedy robić wojnę?
OdpowiedzUsuńWojna nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem. Lepiej byłoby poprosić, żeby bliscy wcześniej zapytali, chociaż wiem, że i z tym różnie bywa.
UsuńSuper! Bardzo lubię czytać Twojego bloga, piszesz tak przystępnie i widać, że nie sprawia Ci to problemu. Niektórzy silą się na wyszukane zwroty, których sami nie rozumieją, a Tobie widać, że przychodzi to łatwo :).
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze "życiowe" wpisy.
Ola.
Dziękuję pięknie za tak miły komentarz. Lubię pisać i cieszę się, że w miarę mi to wychodzi :)
UsuńUważam, że mamy na swoim blogu prawo pokazywać bądź pisać o czym chcemy, o ile dotyczy nas samych. Jeśli miałabym przy tym przemycać czy to zdjęcia czy jakieś uwagi odnośnie do bliskich czy znajomych - którzy mogliby sobie tego nie życzyć - to tutaj jestem na nie :)
OdpowiedzUsuńA sukienka śliczna :)
Dobry tekst i zauważyłaś bardzo ważną kwestię i tendencję, która panuje obecnie na blogach ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że miejscem obnażania jest obecnie Instagram. Czasami w relacjach mamy pokazany cały dzień osoby, której nie znamy... Jej dom, męża, samochód, dziecko i psa. Nie powinnam tych rzeczy widzieć, ale widziałam ;) Tak samo jak Ty nie jestem za pokazywaniem prywaty na Insta czy na blogach, a dzieci już w szczególności (mają prawo do prywatności!).
Jeśli chodzi o emocjonalne obrażanie się na blogach to... też nie jestem za tym ;) Ale chodzi mi bardziej o wylewanie swoich żali np na blogu o tematyce kosmetycznej. Takie coś nie pomoże ani czytającym, ani autorowi. Myślę, że na bardzo profesjonalnych blogach nie powinno być miejsca na mocną prywatę. Bardzo za to szanuję np. Maxineczkę. Robi swoje, jest rozpoznawalna, a ja wiem jedynie jak wyglądają jej koty. O wiele bardziej to do mnie przemawia niż relacja z remontu mieszkania u jednej znanej ytberki ;)
ja staram się nie opisywać wszystkiego w sieci ale czasem instatsory czy fb powie wszystko :P
OdpowiedzUsuń